Laos: kraj świętego spokoju i błogiego nastroju

Senna atmosfera Laosu wprawia w leniwy i błogi nastrój. Sprawdźcie sami!

Być może to zasługa tego, że odwiedziliśmy ten kraj poza sezonem, lub w taki stan wpędziły nas malownicze krajobrazy i wiejskie życie na zwolnionych obrotach. Wielokrotnie delektowaliśmy się tu doskonałą ciszą zaszywając się wśród dzikiej przyrody, gdzie wszystko toczy się niemal bezszelestnie.

Dostrajając się do łagodnych wibracji natury zapomnieliśmy o pośpiechu, który towarzyszy nam w życiu codziennym.

W Laosie dominuje buddyjska szkoła Therawada. Dzięki intensywnej medytacji mnisi zagłębiają się w stan spokojnej uważności doświadczając stabilnego stanu umysłu. Turyści, którzy pragną podążać świętymi szlakami powinni pamiętać o kilku ważnych zasadach.

1. Kobiety nie mogą dotykać duchownych, ani przekazywać im żadnych przedmiotów.

2. Fotografujcie mnichów z odpowiedniej odległości. Nie używajcie lampy błyskowej.

3. Wchodząc do świątyni pamiętajcie o odpowiednim stroju, a także o zdjęciu butów (w tym przypadku zawsze jest tabliczka z informacją).

4. Unikajcie kontaktu wzrokowego z mnichami.

5. Skierowanie stopy w kierunku Buddy, a także drugiego człowieka jest uznawane za wyraz braku szacunku.

6. Jeśli jesteście w towarzystwie mnichów, trzymajcie głowę niżej niż oni.

W Laosie na każdym kroku spotkać można plakaty ilustrujące normy dobrego zachowania. Przedstawione są w formie komiksowej, gdzie nieokrzesany turysta gorszy miejscowych swoim brakiem manier.

Kojąca aura Laosu zupełnie wyłącza chęć rozglądania się za atrakcjami oferowanymi turystom. Zamiast gotowych, zorganizowanych wycieczek warto wyznaczą swoje własne szlaki.

Co ma do zaoferowania ten kraj przybyszom?

Lekcje gotowania, wieczorne markety, zwiedzanie lokalnych wiosek, degustację ryżowej whisky, masaże, dzieła Matki Natury w postaci wodospadów, jaskiń i spektakularnych widoków, przejażdżki na słoniach, złote Waty, Pałac Królewski w Luang Prabang, niezwykły Park Buddów pod Vientiane, teatr obfitujący w tańce. Na miłośników wodnych atrakcji czekają kajaki i uwielbiany przez turystów 'tubing' czyli spływ na oponie.

Ceny w miejscowych restauracjach są dość wysokie, więc warto spróbować street foodu, można zjeść już za 4 zł. Jednak takich miejsc jest niewiele. Genialną sprawą jest wieczorny targ w Luang Prabang, na którym za 10 000 kipów można spróbować ponad 20 dań.

W laotańskim menu zobaczycie wiele zapożyczeń z kuchni tajskiej czy wietnamskiej. Widoczne są również wpływy francuskie - chociażby w postaci bagietek i naleśników crêpe. Nie można wyjechać z tego kraju bez skosztowania Mango Sticky Rice, napicia się kawy i piwa Lao, a także sprawdzeniu kilku pozycji w Noodle Shop’ie. W Laosie nie brakuje indyjskich restauracji, które z resztą ratowały nas od diety ryżowo-makaronowej trwającej ponad sześć miesięcy.

Laos to legendarne królestwo Miliona Słoni, najbardziej zbombardowany kraj na świecie, kraina doskonałej kawy, której plantacje ulokowane są na płaskowyżu Bolaven Plateau.

Odkryjcie bogatą mozaikę kulturową mieszkańców, weźcie oddech i wyciszcie zmysły upajając się senną, prowincjonalną atmosferą!