'W kuchni czujemy się tak swobodnie jak Nepalczycy spacerujący po Himalajach, mnisi Shaolinu w pozycjach kung-fu czy Tajowie w sztuce masażu. Naszą pasję zabraliśmy na roczną wycieczkę dookoła świata, by rozwinęła skrzydła i nasyciła się wrażeniami. W każdym kraju wtykamy nosy do garów wypełniając płuca wonią uwięzioną pod przykrywkami. Czasami są to zapachy sprawiające, że cieknie ślinka. Innym razem przyprawiają o mdłości. Papier toaletowy zamiast serwetek, cerata na stole w misie czy grasujący sobie kot po stole tuż obok Twojego talerza. To są właśnie uroki miejsc, w których się stołujemy. Zasady z eleganckich restauracji pt. „klient nasz pan” nie mają tu racji bytu. Goście są na łasce gospodyni, od której humoru zależy naprawdę wiele. Kilka dni temu mieliśmy okazję przekonać się, że o godzinach otwarcia knajpki decydują domowe sprawunki. Rozsiedliśmy się na plastikowych krzesełkach w oczekiwaniu na żywą duszę gotową przyjąć zamówienie. Nie zjawiła się, więc poprosiliśmy sąsiadów o pomoc w zlokalizowaniu pani domu. Zaszczyciła nas w końcu swoją obecnością z oświadczeniem, którego się nie spodziewaliśmy. Zadowolona z siebie Filipinka oznajmiła, że w czwartki popołudniu robi pranie i głowy nie będzie sobie zawracała obiadem.
Każdy kraj to nowy rozdział w naszej książce kucharskiej- bogactwo ciekawostek skrupulatnie notowanych i pielęgnowanych w pamięci. W Tajlandii zainspirowało mnie połączenie orzechów z makaronem, ziemniaków z ananasem i jajek z cukrem palmowym. Filipińskich zup nie wyobrażam sobie bez kilku kropel kalamondynki, a przez kuchnię chińską ogórek zielony zyskał nowy 'image'. Metamorfoza polegała na pomalowaniu go ciemnym sosem, ozdobieniu sezamem i poszatkowanym czosnkiem.
Indyjska masala chai czy tajska herbata ze skondensowanym mlekiem powaliły na łopatki bawarkę, za to rum od teraz będę piła tylko i wyłącznie z dodatkiem wrzątku, miodu i cynamonu, jak nakazuje nepalska tradycja.
Azja zaskoczyła mnie również doskonałymi kompozycjami na bazie makaronów. W Chinach - z jajkiem i pomidorem, na Filipinach- jako jeden z licznych składników halo-halo, w Tajlandii- Pad Thai, w Nepalu- zupa Thukpa, na Andamanach- podprażony, chrupiący, opalony na głębokim oleju. Nie jestem wielką fanką ryżu, a raczej po wszystkich skośnookich krajach nie mogę na niego patrzeć, ale są dwa dania, za które order się należy. Pierwszym jest pozycja śniadaniowa na Filipinach czyli ryż z czosnkiem. Drugie to Kheer- pudding z dodatkiem kardamonu, szafranu, pistacji, migdałów i rodzynek. Pomimo tych wszystkich doskonałości tęskniłam za twarożkiem, zasmażanymi buraczkami, zupą chrzanową czy kapustą kiszoną. Tęsknotę za polskimi smakami wystawiliśmy na niemałą próbę. W Chinach chleb tostowy był słodki, a o śmietanie mogłam tylko pomarzyć. Zrobienie zwykłej kanapki okazywało się wyzwaniem. Na Filipinach pokusiliśmy się o usmażenie placków ziemniaczanych na bazie słodkich kamote. Ten obiad okazał się totalnym niewypałem. Najwięcej polsko podobnych dań udało nam się przygotować w Indiach. Delikatny smak sera Paneer komponował się w sałatce z warzywami, a lokalny miód i jogurt w połączeniu z bananami i granatem orzeźwiał w upalne dni. W Nepalu ćwiczyłam sztukę parzenia idealnej masali chai. Co ciekawe, nie ma w niej, ani kropli wody tylko mleko, herbata, cukier i mieszanka aromatycznych przypraw. Poza nowymi smakami dowiedzieliśmy się wiele o samej kulturze jedzenia. Teraz wiem, że w Chinach wypluwanie resztek na podłogę, mlaskanie i siorbanie jest w dobrym tonie. W Indiach nigdy nie dotknę jedzenia lewą ręką, a w Tajlandii pomimo tego, że jestem wielką fanką pikantnej kuchni na hasło „spicy” ucieknę w popłochu. Na Filipinach przy zamówieniu warto dopytać się o wielkość dania. W El Nido porcje makaronów przeznaczone były dla 2-4 osób, za to w knajpkach, w których jedzenie czeka gotowe pod przykrywką rozmiar wybranej potrawy równał się temu, ile zmieściło się na talerzyku od filiżanki do kawy. W Chinach nawet ciastko czy zupę je się pałeczkami. Na Filipinach podaje się do dań widelec i łyżkę, a w indyjskich knajpkach nieodwiedzanych zbyt często przez turystów sztućce musiała zastąpić prawa ręka. Specjały spoczywały za to na liściu bananowca. Osobny artykuł zajęłoby mi opowiadanie o przystawkach. Wspomnę tylko o jednej, którą podano nam w Mumbaju. Otóż poszatkowana cebula z limonką to całkiem smaczny zestaw. Jej charakter łagodnieje pod wpływem kilku kwaśnych kropel. Zarówno w Tajlandii, Kambodży, w Nepalu, na Filipinach i w Indiach do dyspozycji gości zawsze była darmowa woda. W Chinach otrzymywaliśmy oczywiście wrzątek. W naszej podróży mamy wiele okazji do gotowania. W każdym kraju śledzimy mocno temat lekcji kulinarnych. Zdarza się też, że zatrzymujemy się w hostelach, które zapewniają kuchnię. Owoce kupione w polskim supermarkecie nigdy nie będą smakowały tak doskonale, jak mango czy banany opalone słońcem na Filipinach (oni za to mogą pozazdrościć nam jabłek i śliwek). Warto korzystać z tego, co urodziła tu Matka Natura.
Po kilku miesiącach naszej wyprawy, a dokładnie podczas wizyty w Katmandu zdecydowaliśmy się na zakup sprzętu do gotowania zasilanego benzyną. Od tamtej pory jemy śniadania w plenerze wachlowani przez liście palm. Niektóre smaki ciężko będzie odtworzyć w polskich warunkach, jak chociażby halo-halo, w którego przepisie występują fioletowe lody o smaku ube, gulaman i kaong. Kto powiedział, że nie można zrobić tego deseru w słowiańskim stylu? Wystarczy użyć różnokolorowych galaretek, lodów jagodowych, a szczyt halo-halo udekorować wiśnią. Jak powtarza nasz filipiński znajomy Ram: „w kuchni liczy się wyobraźnia”.
Masz apetyt na gotowanie w Azji? Nie przegap tych miejsc!
Mystique Moments w Delhi „Gdzie kucharek sześć, tam jest co jeść” Poznaj superdrużynę dr. Maalika, której człowiekiem do zadań specjalnych jest Lalu. Ty wymyślasz danie, a on przybywa z pomocą. Do swojej dyspozycji masz zespół, który zrobi zakupy, pokroi składniki, naparzy czaju, a w dodatku jeszcze pozmywa. To Ty jesteś w końcu tutaj gościem!
SaintLand Servied Apartment w Szanghaju „Jak w domu” Puść swoją ulubioną muzykę i w zaciszu swojego apartamentu rozpieść kubki smakowe. Przygotuj coś specjalnego.
SOHOstel w Chiang Mai „Gotowanie w kreatywnej przestrzeni” Aranżacja wnętrza kusi do zabawy kolorem… na talerzu.
Wystarczy tylko odrobina wyobraźni. Doskonale wyposażona kuchnia sprosta każdemu wyzwaniu!'
Co dzisiaj pichcisz?