Wiesz kto jest specjalistą od Tatr?
Myślisz o zobaczeniu pięknych Tatr? Nie wiesz jak się do tego zabrać... HostelsClub.com ma swoją fachową siłę. Oni wiedzą o nich wszystko! Nie tylko szczegółowe informacje, rady, wskazówki, ale widać iż są zakochani w tych pięknych górach. Zdecydowanie Tatry to ich pasja.
Z HostelsClub.com i naTatry.pl od tej chwili będziesz wiedział więcej.
Dzisiaj zdobywamy Rysy.
Czerwono znakowana trasa na Rysy wbrew obiegowym opiniom z całą pewnością nie należy do zbyt wymagających. Jednakże trzeba go odradzić osobom ze znacznym lękiem wysokości. Ponadto wejście na najwyższy szczyt Polski wymaga nie lada kondycji.
Wycieczkę rozpoczynamy w Palenicy Białczańskiej, do której najlepiej dojechać busem lub własnym samochodem. Zdecydowanie bliżej będzie nam z Bukowiny Tatrzańskiej niż Zakopanego. Początkowo wędrujemy asfaltową Drogą Oswalda Balzera aż do Morskiego Oka. To zajmuje około półtora godziny, a niektórym słabiej zahartowanym nieco więcej. W międzyczasie możemy podziwiać piękne Wodogrzmoty Mickiewicza, a także słowackie Tatry Bielskie i Tatry Wysokie. Z kolei na chwilę przed osiągnięciem Polany Włosienicy odsłania się grań Mięguszowieckich Szczytów, Cubryny i Mnicha. Na Rysy zazwyczaj idzie się bardzo wcześnie rano, toteż na szerokiej ulicy nie widać tłumów, tylko pojedyńczych turystów.
Znad Morskiego Oka wciąż kroczymy czerwonym szlakiem. Obchodzimy jezioro (albo z prawej, albo z lewej; czasowo wychodzi na to samo). Niebawem podchodzimy nad Czarny Staw, co może trochę zmęczyć (świetna rozgrzewka), po czym dostrzegamy początek zielonego szlaku na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem – nad wyraz emocjonujący. My jednak idziemy dalej swoją drogą.
Za stawem najpierw płasko, a potem po kamiennych schodach aż na Bulę pod Rysami. Przejście tego odcinka może okazać się bardzo ciężkie i wyczerpujące. Wcześniej stajemy przy specyficznym głazie, skąd doskonale widać choćby Kazalnicę, Morskie Oko, Czarny Staw. Z Buli przepyszny widok na okalające szczyty i nasz szlak zostawiony w dole. Doskonałe miejsce na odpoczynek i odrobinę relaksu, gdyż za moment rozpoczniemy właściwe podejście.
Później kroczymy z użyciem łańcuchów. Rzecz jasna, kto chce, może bez. Sztuczne ułatwienia na tej perci nie są aż tak niezbędne jak choćby na Orlej Perci czy Świnicy. Niemniej jednak trzeba uważać. Na szlaku często bardzo ślisko. Niekiedy stąpamy po sypkim żwirze. Nie strącajmy żadnych kamieni! Uwaga także na dzieci i turystów schodzących ze szczytu! Podchodzimy obok charakterystycznego żlebu, który najczęściej jest wypełniony śniegiem, przez co z daleka całość przypomina rysę na skale (stąd nazwa 'Rysy'). Tędy wspina się zimą.
Chwilę przed upragnionym wierzchołkiem musimy pokonać najbardziej niebezpieczne miejsce. Przechodzimy przez niewielką półkę. Pamiętajmy, że z obu stron jest aż kilkaset metrów przepaści! Widok zapierający dech w piersiach. Tylko ostrożnie! Trzeba odradzić tę „adrenalinkę” osobom z dużym lękiem przestrzeni. Potem już bardzo łatwo, a przede wszystkim krótko. Wkrótce zdobywamy Rysy, z których roztacza się wspaniała panorama Doliny Rybiego Potoku, Morskiego Oka, Czarnego Stawu pod Rysami i pobliskich szczytów. Słowacki krajobraz chyba trochę ciekawszy.
Wyprawa na Rysy wydaje się obowiązkowa. Szlak jest co najwyżej średnio-trudny. Aczkolwiek nie można go polecić osobom w słabiej formie, zarówno psychicznej jak i fizycznej.
Pakuj swój plecak i ruszaj na szlak! Majówka w Tatrach!