Sign Up Now - My Club MY CLUB ()
Need help? Call us: +39 041 5246742
Choose language

Users' blogs about Marrakech - Ourika Valley (Morocco)

Hostels in Marrakech - Ourika Valley, Morocco

This is our users' travel blog about Marrakech - Ourika Valley, Morocco. Here you'll find hostels and hotels reviews, suggestions for bars and restaurants, or any other recommendation that young travelers may want to share about Marrakech - Ourika Valley, Morocco. All users can publish on this page, just for their friends or for everyone. To enjoy exclusive contents or publish your own, join MyClub network right now! (If you already have a Facebook, Google or Twitter account it's just a matter of few clicks).

My Club > Users' blogs about Morocco > Users' blogs about Marrakech - Ourika Valley

 

NOT REGISTERED YET? Sign Up Now

Sign in using one of your accounts
Caroline Marrakech, ville culturel avec une histoire plus de 900ans, vous offre un patrimoine historique avec ses palais historiques, ses musées, les tombeaux saâdiens, ainsi que la célèbre place Jamaâ El Fna, véritable théâtre en plein air, qui a été inscrite par l’Unesco en 2001 en tant que patrimoine culturel immatériel de l'humanité … Renommée depuis toujours pour l'activité de ses commerçants et de l'habileté de ses artisans, Marrakech brille aussi par la qualité de son environnement aussi exceptionnel que varié, avec sa Médina, sa palmeraie, ses roseraies, la proximité de l'atlas enneigé et des vallées fleuries qui en descendent. Elle est encore aujourd'hui la capitale du Sud Marocain, toujours au carrefour des cultures, gardienne des traditions et du folklore, et riche d'un patrimoine architectural qui en fait l'un des hauts lieux du tourisme international.
over 12 years ago
Bartosz Dalida ************************************************************************** **************************************************************************
over 12 years ago
Trip Trip: Maroko
Bartosz Dalida Polska wersja poniżej
over 12 years ago
Trip Trip: Maroko
Bartosz Dalida Obiecywałem sobie wiele po Marrakeszu i nie rozczarowałem się. Jestem szczęśliwy, że w końcu tam trafiłem. Ponad tysiąc przejechanych kilometrów w różnych kierunkach, kilkadziesiąt kilometrów w nogach. Pomimo programów w TV, dziesiątek internetowych wzmianek o Maroko, nie zdawałem sobie sprawy z wielu rzeczy. Wiedziałem, że kultura i obyczaje są inne, ale że aż tak?! Widziałem jak żyją ludzie, ale że aż tak?!. Patrząc na wszystko przez pryzmat Europy odbierałem wrażenia podwójnie. Następnym razem już będę przygotowany ale to już niestety nie będzie to samo.
over 12 years ago
Trip Trip: Maroko
Bartosz Dalida Mam już dość i próbuję opuścić w końcu ten labirynt uliczek, nie mogę jednak znaleźć drogi do względnej cywilizacji. Trochę dzięki mapce a trochę dzięki słońcu znajduję się w końcu na Jemaa El-Fna. Największym placu Marrakeszu, który śmiało można nazwać jego wizytówką. A jest tam wszystko. I jedzenie i picie, tańczące małpy i zaklinacze węży. Można kupić gotowanego ślimaka, biżuterię i podrabianego Rolexa. Brakuje chyba tylko małych figurek naszego Pałacu Kultury. Wieczorem rozstawiane są dodatkowe stragany i plac zamienia się w gigantyczny stół z wszystkimi przysmakami Maroko. Niestety wszędzie za wszystko żądają pieniędzy. Za zrobienie zdjęcia małpie, oglądanie tańczącej kobry a czasem nawet za zwykłe pokazanie drogi. Jedynie stary, wyluzowany Berber, dzień wcześniej, przy wodospadach Ouzoud pozwolił sobie strzelić fotkę za papierosa.
over 12 years ago
Trip Trip: Maroko
Bartosz Dalida Aż w końcu nadchodzi czas na stary Marrakesz. Przygotowany przez przewodniki z zainteresowaniem wkraczam w lokalny świat handlu i usług. Souki, czyli stragany z wszystkim i z niczym oszałamiają różnorodnością i kolorami. Kilometry alejek! Spacerując wąskimi chodnikami bardziej jednak skupiam się na uskakiwaniu przed motorowerami niż na podziwianiu produktów. Nie w głowie mi również zakupy a zwłaszcza targowanie się. Kilka razy udaje mi się znaleźć w miejscach, w których byłem przed chwilą a parę razy trafiam się do miejsc brzydkich nawet w dzień. W pewnym momencie moja asertywność zostaje wystawiona na olbrzymią próbę. Z głupia frant pytam ulicznego sprzedawcę o cenę paska do spodni. Ten podaje mi zawrotną kwotę 400 dirhamów, czyli około 40 euro. Dziękuję grzecznie i odchodzę. Ale nie! Przecież tak nie można! Zaczyna iść za mną pytając o moją cenę i co jakiś czas rzuca swoją, niższą. Po chwili już jest ich dwóch. Próbuję się ich pozbyć - bezskutecznie. Gubię się, ale zawsze mnie jakoś odnajdują (radary jakieś, centralny system namierzania?). W końcu zostaje jeden. Po pół godziny, wyczerpany i zrezygnowany wyszarpuję z kieszeni resztkę marokańskich pieniędzy i posiłkując się drobnymi przyjaciół, ubijam targu! Żeby mi tylko dali spokój! Pasek idzie za 35 dirhamów, czyli około 3,5 euro! I nie można było tak od razu?
over 12 years ago
Trip Trip: Maroko
Bartosz Dalida Mając jeszcze smak pustynnego pyłu w ustach rankiem obieramy kurs na Atlantyk. Po drodze kompletnie inna sceneria, przyroda i kolory. Zupełnie inny kraj. Pojawiają się gaje oliwne i kozy na drzewach (to nie żart). Kilkanaście sztuk, w ptasim stylu obsiaduje oliwkę i w najlepsze pożera owoce. Po dojechaniu do Essaouiry i dokładnym, choć niezamierzonym zwiedzeniu jej przedmieść w końcu odnajdujemy drogę na plażę. Jak na listopad temperatura wody jest więcej niż przyzwoita. Z uśmiechem na gębie brodzę przy brzegu nie zważając na to, że fale zalewają mi spodnie po kolana. Samo miasto również robi wrażenie. Poddenerwowany ocean bijący w mury portugalskiego fortu a w środku upał potęgujący zapach przypraw, potraw i starych murów. Medina, czyli starówka różni się od miejsc, które zdążyliśmy, zobaczyć po drodze. Lekko powiewa średniowieczną Europą, ale i Afryki w tym miejscu niemało.
over 12 years ago
Trip Trip: Maroko
Bartosz Dalida Samo wypożyczanie samochodu jest atrakcją samą w sobie. Angielski okazuje się być językiem bardziej niż egzotycznym. Mimo to udaje się nam wypożyczyć w miarę nowe, choć już rozklekotane auto. Nie bardzo radzi sobie na stromych przełęczach Atlasu, ale egzamin, jako tako zdaje. Na mocną trójkę. Choć podjeżdżamy nierzadko na jedynce. Wyprzedzają nas ciężarówki z autostopowiczami „na pace”, stare mercedesy-taksówki z 7 osobami w środku a i pewnie osiołek dałby radę. Na piątkę za to są zabytki za górami. Drogą po środku kamienistej pustyni docieramy do Kasby Ait Ben Haddou, znanej z wielu filmów i listy UNESCO. Jest to zespół budynków ze słomy piachu i wody pełniący funkcję obwarowanego osiedla. Raz, dwa, trzy, cofamy zegarki! O jakieś 300 lat. Wtedy kasba została zbudowana a jedynym znakiem nowych czasów jest betonowy most do niej prowadzący. Jeszcze kilka lat temu trzeba było przeprawiać się przez rzekę na osiołkach. Tam też próbuję pewnej tradycyjnej marokańskiej potrawy, która niczym nie różni się od naszego tradycyjnego polskiego rosołu. Cóż za rozczarowanie! Powrotna nocna podróż wąską drogą przez góry również nie jest nudna. Jazda na krawędzi i dosłownie i w przenośni. Przed północą wjeżdżamy do Marrakeszu inną drogą prosto do dzielnicy, której turyści raczej nie zwiedzają. Przynajmniej nie z własnej woli. Wjeżdżamy gdzieś, gdzie apokalipsa prawdopodobnie miała już miejsce. Stare rudery, ludzie w łachmanach a na środku ulicy góra szmat paląca się całkiem niemałym ogniem. To nie jest Marrakesz, jaki chciałem zobaczyć. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że jest to Marrakesz prawdziwy. Momentalnie, nie zważając na koszty roamingu, mapa w telefonie idzie w ruch i koniec końców znajdujemy się w hotelu.
over 12 years ago
Trip Trip: Maroko
Bartosz Dalida Było około 6 rano, kiedy usłyszałem dochodzące z zewnątrz głośne wołanie. Brzmiało to mniej więcej: „Amigos, amigos, amigos!!” Nie była to pobudka jakiej, się spodziewałem. Głos nie był ani śpiewnym nawoływaniem muezina ani nawet nie pochodził z okolic meczetu tylko gdzieś prosto spod hotelu, do którego trafiłem poprzedniego wieczora. Próbując zlokalizować źródło wyszedłem na malutki balkonik i oczom moim zaspanym ukazał się Marrakesz piękny jak go sobie nie śmiałem nawet wyobrażać. Normalnie nie zmusiłbym się przecież do wstania o wschodzie słońca. Przyszło mi nawet przez moment do głowy, aby zbiec i uściskać tego, co się tak darł, ale szybko mi przeszło. To było w zasadzie preludium do tego, co jeszcze zobaczę i bardzo podniosło moje oczekiwania. Pomimo, iż chciałem już nakładać byle kapcie i biec w te wąskie zacienione jeszcze uliczki, postanowiłem trzymać się planu i zacząć od poznania okolic.
over 12 years ago
Trip Trip: Maroko
Bartosz Dalida I expected a lot of the Marrakesh and I’m not disappointed at all. I am happy that finally I got there. We’ve done over one thousand kilometers traveling in different directions. We’ve seen towns, villages, mountains and ocean, rivers and desert, architecture and culture. I knew everything’s different there but despite of that I was shocked a bit. Looking at Morocco through the prism of Europe, I’ve got double impression. Next time I’ll be prepared but unfortunately that will not be the same.
over 12 years ago
Trip Trip: Maroko
Hostels
Tours

group booking special offers

Travelling in a group? Click on the link below to get the list of hostels that accept reservations for 10 or more guests. Use the search form to check availability and book online. If you like, feel free to contact us at groups@hostelsclub.com, we will help you find the best offer for your group.

> read more

Don't miss our offers!

Register your email to receive our monthly newsletter with discounts, special offers and competitions!