Jaipur mówią o nim Różowe Miasto. Swój przydomek zawdzięcza barwie budynków na starówce, którą w 1876 roku wybrał maharadża Ram Singh z okazji wizyty księcia Walii.
W Indiach kolor ten symbolizuje gościnność.
W pulsującym handlem tkanin, kamieni szlachetnych i wyrobów jubilerskich Jaipurze spędziliśmy trzy dni.
Mieszkaliśmy w hotelu Raghuraj Palace znajdującym się zaledwie 2,3 km od dworca kolejowego.
Szerokim uśmiechem przywitał nas zawsze elegancki i szarmancki Pan Arun Methi. W pokoju czekała na nas niespodzianka w postaci wspaniałego śniadania i herbaty masala chai. W kuchni za to przygotowywała się indyjska specjalność Dal Dhokla, którą zaserwowano z okazji naszego przybycia.
Pan Arun jest dystyngowanym człowiekiem o nienagannych manierach. Będąc jego gościem poczujesz się naprawdę wyjątkowo. Taktowny, dostojny, niezwykle hojny i pomocny. Taki obraz zachowamy w swojej pamięci. To perfekcjonista, dlatego wszystko w hotelu zapięte jest na ostatni guzik, a obsługa będąca pod jego skrzydłami zachowuje się zawsze profesjonalnie.
Pan Arun fatyguje się nawet takimi drobnostkami, jak zamówienie tuk-tuka i uprzedzenie kierowcy, by zawiózł gości do celu bez robienia rundki po sklepach (co jest w Indiach nagminną sytuacją). Wszystko jest tutaj estetyczne i na najwyższym poziomie. Nawet, gdy oddasz rzeczy do prania masz gwarancję, ze wrócą pachnące, idealnie wyprasowane i ułożone w kosteczkę. Przez cały pobyt w Jaipurze stołowaliśmy się w hotelowej restauracji. Jedzenie jest świeże przygotowywane od podstaw i pięknie podane. Byliśmy zdziwieni, że ceny są tu identyczne, jak w lokalnych knajpkach. Spodziewaliśmy się zwielokrotnionych stawek, ale pan Arun wyjaśnił nam, że chciał, aby menu było dla każdego w zasięgu ręki. Potrawy serwowane w Raghuraj Palace były atrakcją i wisienką na torcie, każdego dnia. Jest to po prostu rozkosz dla podniebienia.
Polecamy dania na bazie sera Paneer: Paneer Butter Masala, Shahi Paneer, Paneer Pasanda. Warto spróbować również Malai Kofta (moje ulubione), Kaju Kari Special i pomidorową zupkę. Do tego obowiązkowo placek Tawa Roti lub Butter Roti.
O zakwaterowaniu w Indiach słyszeliśmy masę złych rzeczy, że brudno, śmierdząco i z karaluchami. Współczujemy takich doświadczeń. My mamy zupełnie inne wrażenia. Miejsca, które zostały nam zarekomendowane przez Hostelsclub.com w ogóle nie wpisują się w ten straszny obrazek. Wręcz odwrotnie.
Powrót do hotelu jest dla nas miłą odskocznią od tego, co dzieje się na ulicach.
Kwiatowe ornamenty na ścianach Raghuraj Palace dodają subtelności temu miejscu. Każdego dnia jeden z pracowników modli się na recepcji rozpalając kadzidła, które uwodzą swoim orientalnym zapachem. Tak jest właśnie w hotelu, którym zarządza Pan Arun.
To czyste, wysmakowane i estetyczne oblicze Indii, do którego serdecznie Was zapraszamy.